Zdarzyło mi się ostatnio wracać pociągiem z Białegostoku do Warszawy. Internet działał słabo, ale wystarczająco, by odpalić slot na
spinmama, który ktoś wcześniej polecał mi w komentarzach pod podcastem o hazardzie. Wybrałem grę z układem bonusowych poziomów – coś jak tryb kampanii. Nie dość, że wciągało, to jeszcze udało mi się wygrać na tyle, że zwrócił się bilet. Było sporo emocji, jak przy planszówce z losowym finałem.